fbpx
Internetowa poradnia językowa Polszczyzna.pl. 10+ redaktorów, 20 000+ haseł, 1 000 000+ czytelników każdego miesiąca.
Polszczyzna Logo
sprawdź...

Habeta czy chabeta? Jak to zapisać? Poprawna forma

Są takie zwierzęta, które czasami z jakichś powodów określamy w sposób negatywny. Na przykład na psa mówi się kundel. Wyrazem, który jest tematem tego tekstu poradnikowego również określa się pewne zwierzę. Jakie? która z tych form pisowni jest poprawna, habeta czy chabeta? Odpowiedź poniżej.

Habeta czy chabeta? Która forma jest poprawna?

Poprawna jest tylko forma chabeta.

Habeta czy chabeta? Jak to zapisać? Poprawna forma

Na samym początku trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, który wariant zapisu jest prawidłowy. Otóż poprawna forma to ta pisana przez dwuznak ch, czyli chabeta.

Próbując zapamiętać prawidłowy zapis wyrazu chabeta, nie możemy jednak posiłkować się żadną z reguł ortografii języka polskiego, gdyż nie ma takiej, która odnosiłaby się do niego. Czy w takim przypadku nie da rady znaleźć wyjaśnienia?

Wytłumaczenie znajdziemy w etymologii, czyli pochodzeniu wyrazu chabeta. Jest to słowo o pochodzeniu prasłowiańskim. Nie zostało zatem zapożyczone do polszczyzny z żadnego obcego języka. Wywodzi się od chabъ oznaczającego 'słaby, wynędzniały, lichy'.

Skoro znany już jest poprawny zapis ortograficzny, czas teraz poznać znaczenie omawianego rzeczownika. W mowie potocznej gdy mówimy o chabecie, mamy na myśli wychudzonego, nędznego konia. Wygląd chabety jest więc bardzo zaniedbany. Chabeta to określenie lekceważące, a więc o wydźwięku pejoratywnym. Inne, nieco bardziej znane synonimy to szkapa oraz kobyła.

Habeta czy chabeta? Przykład z literatury

W cukierni u Tempki był niedawno skandal — generałowa Zagajska publicznie spoliczkowała mecenasa Boczarskiego. O co poszło, niewiadomo. Uchodzi jednak za rzecz pewną, że łączył ich romans…

Murek słuchał tego wszystkiego nie bez zaciekawienia, ale z uczuciem obojętności i pogardy.

— Prowincjonalne bagienko — myślał i cieszył się w duchu, że tak daleko jest teraz od tych drobnych, złych i niskich ludzi, od tego nędznego miasta.

A jednak, gdy przy końcu podróży zaczął poznawać krajobraz, gdy koła wagonów zastukotały na zwrotnicach i przed oknami zaczęły się przesuwać tak dobrze znane kontury domów i ulic — serce uderzyło żywiej.

Pośpiesznie pożegnał się z Więckiem, przebiegł przez peron, przez poczekalnię i oto stanął na dużym placu przed dworcem. Wokół drzewa były jeszcze całkiem zielone. Trzy rachityczne taksówki i kilka chabet w dorożkach stało sennie koło czerwonych od rdzy sztachet skweru. Dzień był jasny, słoneczny i ciepły.

 

Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Dr Murek zredukowany

Napisane przez

Absolwent politologii. Język polski to jego pasja. Kwestie związane z polszczyzną interesują go od czasów liceum. W wolnych chwilach lubi słuchać dobrej muzyki.