Niegłupie czy nie głupie? Jak to zapisać? Która forma jest poprawna?
Kiedy dany wyraz lub frazę zapisać łącznie, a kiedy rozdzielnie? Te wątpliwości budzi zapis ‘nie’ z częściami mowy takimi jak na przykład tytułowy przymiotnik. Jak to wygląda w jego przypadku? Niegłupie czy nie głupie? Odpowiedź oraz znajdziecie poniżej.
Niegłupie czy nie głupie? Poprawna forma
Łącznie czy rozdzielnie? A może jest to jeden z tych wyjątków, gdy obie te formy są poprawne? Która forma jest więc poprawna?
Tutaj wszystko zależy od kontekstu naszej wypowiedzi, bowiem zarówno forma z zapisem łącznym, czyli niegłupie, jak również forma z zapisem rozdzielnym, czyli nie głupie są poprawne. Należy jednak mieć na uwadze, że kontekst wypowiedzi ma tutaj duże znaczenie, a zatem jedna i druga forma nie mogą być stosowane zamiennie. Użycie jednej albo drugiej całkowicie zmieni znaczenie naszej wypowiedzi.
Niegłupie czy nie głupie? Jak poprawnie to zapisać?
Kiedy zastosujemy pisownię łączną niegłupie? Reguła języka polskiego mówi, że partykułę ‘nie’ zapisujemy razem z przysłówkami w stopniu równym, jak na przykład w zdaniach:
- To rozwiązanie jest niegłupie. Powinno przynieść oczekiwany dobry skutek.
- Jej wypowiedzi są niegłupie. To inteligentna kobieta.
Niegłupie czy nie głupie? Uwaga na wyjątek!
Kiedy zatem prawidłowo będzie gdy zastosujemy pisownię rozdzielną nie głupie? Możemy to zrobić gdy w zdaniu chcemy podkreślić przeciwieństwo, wtedy partykułę ‘nie’ zapisujemy osobno. Formy rozdzielnej używa się również gdy partykuła ‘nie’ występuje po przysłówkach wzmacniających zaprzeczenie, czyli bynajmniej i wcale (np. bynajmniej/wcale nie głupie) oraz wtedy gdy zestawia się ze sobą dwie cechy, akcentując jedną z nich jak na przykład w zdaniach:
- To nie było zbyt właściwe zachowanie, ale też wcale nie głupie.
- Może nie jest to wybitne, ale bynajmniej nie głupie.
Niegłupie czy nie głupie? Przykład z literatury
Żona i pięć córek pana Wojciecha były to osoby światowe, lubiące wesołość, a on pozwalał im na wszelkie wynikające z tego upodobania przyjemności, uważając tylko, by to nie pochłaniało więcej, niż miał prawo użyć z "depozytu" na osobiste potrzeby. One zresztą umiały się z tą okolicznością pogodnie liczyć, a ostatecznie nadrabiały własnymi dochodami. Z córek żadna jeszcze nie wyszła za mąż, chociaż były dorosłe. i przystojne. Otrzymały jednak staranne, światłe wychowanie i miały wymagania. Panieństwo nie przykrzyło im się zresztą, były ciągle zajęte. Prowadziły aptekę domową, leczyły ludzi na wsi, uczyły dzieci czytać i pisać, a starsze dziewczęta - koronek i haftów, które następnie na ich dobro spieniężały w Warszawie. Założyły też przy dworze sklep wiejski, z którego dochód obracały częściowo na pożyczki dla poszkodowanych przez jakieś nieszczęście lub dotkniętych cięższymi kłopotami parobków - a częściowo na swoje potrzeby. Prowadziły nadto z matką wielkie kobiece gospodarstwo, czerpiąc z tego źródła środki na stroje, na zabawy, nuty i książki. Słowem, były to sprytne i ożywione panny, wcale przy tym niegłupie ani niezacofane. Przeciwnie, pobożność ojca podżegała je do przekory, a że, będąc bogatymi i najlepszego w tych stronach rodu, mogły sobie na to pozwolić, hołdowały postępowym i dosyć świeckim poglądom na sprawy literatury, wiedzy i życia społecznego. A jeżeli nie postępowym, to przynajmniej takim, które się na gruncie Krępy zdawały postępowymi, a nawet krańcowymi.
Pani Barbara znalazła w ich towarzystwie odblask dawnego życia w Kalińcu i nic lepszego nie mogła sobie życzyć. Bała się tylko trochę starego pana Krępskiego. Wszystko, co Bogumił o nim opowiadał, przejmowało ją nieprzyjaznym, krytycznym podziwem. - Nadzwyczajny człowiek - mówiła, ale widać było, że sama nie miałaby chęci być taką nadzwyczajną. Czuła się nieswojo na sam widok wysokiej, suchawej postaci i twarzy o chudych policzkach, mroźnym spojrzeniu, spadających wąsach i zatroskanym czole.
Maria Dąbrowska, Noce i dnie