Ordynus – co to znaczy? Kto to jest? Definicja, synonimy, przykłady
Słowo ordynus wydaje się być znajomym określeniem. Ale czy to, co się wydaje, jest słuszne? A może mylimy to z innymi słowami, które wyglądają podobnie? Kogo więc nazywamy ordynusem? Jak wyglądają synonimy tego słowa? Odpowiedź jak zawsze znajdziecie poniżej.
Ordynus – kim jest?
Słowo ordynus wygląda bardzo podobnie do dwóch innych – ordynat (właściciel ordynacji rodowej) i ordynans (szeregowy lub podoficer będący pomocnikiem oficera). Żaden z tych wyrazów nie jest jednak synonimem ordynusa. Każde znaczy co innego. Ordynus nie jest też zgrubieniem słowa ordynator. Kim więc jest ordynus?
Ordynus – kto to jest? Co to znaczy? Definicja, czyli znaczenie słowa
Ordynusem nazywamy człowieka wulgarnego i nieokrzesanego. Po czym można poznać ordynusa? Skoro to człowiek wulgarny, to na pewno w jego słownictwie poczesne miejsce zajmują wulgaryzmy. Dobre maniery zapewne również są mu obce. Jak widać, o ordynusie nie można powiedzieć nic dobrego.
Ordynus – synonimy i wyrazy bliskoznaczne
Pomocne w zapamiętaniu tego, kto to jest ordynus, będą na pewno synonimy i wyrazy bliskoznaczne:
- gbur,
- grubianin,
- prymityw,
- arogant,
- troglodyta,
- barbarzyńca,
- hucpiarz,
- impertynent,
- pyskacz,
- prostak,
- burak,
- cham,
- chamidło.
Wyrazy pokrewne
- Ordynarny,
- ordynarna,
- ordynarnie.
Przykłady użycia słowa ordynus w literaturze
Nazajutrz nie tylko mówiono o tym, lecz i pisano. Niemal wszystkie dzienniki podały szczegółowy i pikantny opis awantury, a niektóre zamieściły nawet fotografię bohatera wieczoru.
Nikodem był zły na siebie.
— Miałem rację — mówił do Krzepickiego — że ich rugnąłem, ale teraz gotowi mnie za ordynusa mieć.
— Co tam, drobiazg — pocieszał Krzepicki.
— Bo mnie rozzłościli, dranie!
Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Kariera Nikodema Dyzmy
Czekam, a drugi tramwaj też pełny. Zapłaciłem i jadę. Ale myślę ciągle, jak on mnie ordynarnie zepchnął. Taki ordynus, cham, a jeszcze dorosły — dzieciom przykład daje.
I znów jeden popchnął. Jakoś odgarnął mnie, jak nieżywego człowieka: mało mi suknia nie wypadła.
Janusz Korczak, Kiedy znów będę mały
— To tak jak powieści Stendhala, które, jak widzę, ceni pan tak wysoko. Byłby go pan bardzo zdziwił, mówiąc do niego w tym tonie. Ojciec mój, który go widywał u pana Mérimée (to był przynajmniej człowiek z talentem!) często mówił mi, że Beyle (tak się nazywał) był straszliwy ordynus, ale nie bez dowcipu przy stole, i że nie przywiązywał zbytniej wagi do swoich książek. Zresztą musiał pan zauważyć, jakim wzruszeniem ramion przyjął przesadne pochwały pana de Balzac. W tym przynajmniej okazał się człowiekiem dobrego towarzystwa.
Marcel Proust, W cieniu zakwitających dziewcząt