fbpx
Internetowa poradnia językowa Polszczyzna.pl. 10+ redaktorów, 20 000+ haseł, 1 000 000+ czytelników każdego miesiąca.
Polszczyzna Logo
sprawdź...

Cotygodniowe czy co tygodniowe? Jak to zapisać? Która forma jest poprawna?

Mamy w swoim codziennym życiu pewne, swego rodzaju rytuały i zwyczaje, które robimy z określoną częstotliwością. Jedne częściej, drugie rzadziej. Wśród słów, które pozwalają nam tę częstotliwość określić jest przymiotnik, który widnieje w tytule tego tekstu poradnikowego. Która forma jest poprawna? Cotygodniowe czy co tygodniowe? Łączna czy rozdzielna? Odpowiedź poniżej.

Cotygodniowe czy co tygodniowe? Która forma jest poprawna?

Poprawna jest tylko forma cotygodniowe.

Cotygodniowe czy co tygodniowe? Poprawna forma

Przymiotnik cotygodniowe zawsze zapisujemy łącznie. To jego właściwa forma.

Dlaczego w tym przypadku stosujemy pisownię łączną? Otóż jest to uwarunkowane przez zasady języka polskiego. Jedna z nich mówi o tym, że wszystkie określenia czasu, w których występuje przyimek co muszą być pisane razem, jako jedno słowo.

Analogicznie, tę samą zasadę zastosujemy przy pisowni pozostałych określeń tego typu, a więc: codzienne, comiesięczne, coroczne.

Cotygodniowe oznacza, że coś dzieje się systematycznie, powtarza się raz w tygodniu.

Sklep Nadwyraz.com

Cotygodniowe czy co tygodniowe? Przykłady zdań

  • Różne wspólnoty w naszej parafii mają w salce katechetycznej swoje cotygodniowe spotkania.
  • Lubię te cotygodniowe dodatki o tematyce kulinarnej.
  • Swoim zwyczajem, jak zawsze w środę udała się na cotygodniowe zakupy do supermarketu.
  • Te cotygodniowe kartkówki z matematyki są już trochę męczące.
  • W naszej szkole chętni uczniowie mogą uczęszczać na dodatkowe, cotygodniowe zajęcia z języka angielskiego w ramach kółka zainteresowań.
  • Zawsze z niecierpliwością czekałem cotygodniowe odcinki tego serialu.

Cotygodniowe czy co tygodniowe? Przykład z literatury

Nieszczęściem dla mego spokoju, daleki byłem od natury wszystkich tych ludzi. Dbałem o opinię wielu z nich; byłbym pragnął nie być nicością dla mężczyzny o spłaszczonym czole, o spojrzeniu uciekającym między skórzanymi okularami jego przesądów i wychowania. Ów okoliczny magnat był nie kim innym jak szwagrem naszego pana Legrandin. Przybywał czasem z jakąś wizytą do Balbec, w niedzielę zaś cotygodniowe garden party, jakie wyprawiali oboje z żoną, wyludniało hotel z części jego mieszkańców, ponieważ paru z nich miało zaproszenie na tę fetę, inni zaś, aby się nie zdradzić, że ich nie proszono, obierali ten dzień na jakąś daleką wycieczkę.

Marcel Proust, W cieniu zakwitających dziewcząt

Napisane przez

Absolwent politologii. Język polski to jego pasja. Kwestie związane z polszczyzną interesują go od czasów liceum. W wolnych chwilach lubi słuchać dobrej muzyki.