Hiperpoprawność ‒ odkrywamy tajemnice
Wymowa w języku jest równie ważna jak pisownia. Aby móc powiedzieć, że naprawdę dobrze posługujemy się jakimś językiem, powinniśmy, prócz poprawnej pisowni, zwracać uwagę również na wymowę. Wszyscy znamy powiedzenie Jak cię słyszą, tak cię piszą. Znaczy to, że dla niektórych ludzi sposób mówienia innych (wymawianie wyrazów i połączeń wyrazowych, akcentowanie słów, staranność wypowiedzi) jest bardzo ważny i wpływa na ich opinię o rozmówcy. Czy wiecie jednak, że można przesadzić ze starannością wymowy, co jest tak samo niepoprawne jak niestaranne mówienie? Jak tego uniknąć? Dowiecie się z tego artykułu.
Hiperpoprawność ‒ czy to znaczy, że jesteśmy mistrzami słowa?
Niestety nie. Znaczenie tego wyrazu jest zgoła inne. Hiperpoprawność (z grec. „hyper” ‒ ponad, nad) to przesadna poprawność lub przesada poprawnościowa; zjawisko, które polega na tym, że dana osoba zastępuje formy zgodne z normą językową formami, które uważa za bardziej poprawne, a które w rzeczywistości są nienormatywne i błędne ‒ tzw. hiperyzmami. Hiperyzmów używają ludzie, których celem jest właśnie uniknięcie formy niestosownej, przez co sami wpadają we własne sidła.
Skąd się wzięła hiperpoprawność i z czego może ona wynikać?
Przyczyn powstania zjawiska hiperpoprawności może być wiele. Wynikają one z pewnością z braku wystarczającej wiedzy o języku, przesadnej dbałości o niego, nieświadomym operowaniu rządzącymi nim zasadami, często bezrefleksyjnym jego używaniu. Jednakże w dużej mierze hiperpoprawnością cechuje się język ludzi, którzy posługując się przez większość życia gwarą, pragną używać języka ogólnego, dostępnego dla wszystkich. Należy tutaj wspomnieć, że osoby te dzielą owe dwa systemy językowe na lepszy (ten, który pragną naśladować) i gorszy (którego chcą unikać). Jak można się domyślić, problem zaczyna się, kiedy dana osoba tak bardzo chce się wyzbyć cech języka typowych dla danej gwary, że wpada w sidła hiperpoprawności.
Dobrym przykładem jest tutaj gwara mazurska. Charakteryzuje się ona wieloma cechami, z których szczególną jest tzw. mazurzenie polegające na wymawianiu głosek c, s, z, dz zamiast dziąsłowych cz, sz, ż, dż, w wyniku czego powstają takie słowa, jak capka, skoła, zycie, dzem. Osoby chcące uniknąć mazurzenia działają na odwrót, przez co powstaje zjawisko zwane szadzeniem, w wyniku którego pojawiają się słowa takie jak żabawny, czałować, faszola, deszka, nażywać, pomoczy czy właśnie szadzić. Jeśli interesują Was gwary i ich cechy, to zerknijcie do naszego tekstu o gwarze poznańskiej: Gwara poznańska. Pyry, tytka, drynda, sznytka lub do artykułu o tytułach filmów w gwarze śląskiej: Tytuły filmów w gwarze śląskiej. Kupa śmiechu gwarantowana ☺
Hiperyzmy a akcent
Inną cechą hiperpoprawności jest niewłaściwe akcentowanie wyrazów. Wiedza na temat akcentu proparoksytonicznego, czyli tego, który pada na trzecią sylabę od końca w słowach pochodzenia obcego zakończonych na –yka i –ika (matematyka, logika, informatyka, dynamika), tak mocno zakorzeniła się w umysłach niektórych, iż akcentują oni w ten sposób również wyrazy rodzime, jak np. bijatyka, pijatyka, motyka. Jest to błąd. W wyrazach tych akcent pada paroksytonicznie, czyli na drugiej sylabie od końca, co jest charakterystyczne dla polszczyzny. Istnieje jednak kilka rodzajów akcentów w naszym języku, a wiedzę na jego temat możecie sobie uporządkować, sięgając do naszego artykułu Akcent w języku polskim – czy wiesz o nim wszystko?.
„Proszę się ogarnąć”, czyli głoski nosowe a hiperpoprawność
Przesada w wymowie głosek nosowych ą i ę to również przejaw hiperpoprawności. Niektórym się wydaje, iż język polski tym różni się od francuskiego, że czytamy go tak, jak piszemy. Nic bardziej mylnego! Fonetyka nie idzie tutaj w parze z ortografią. Jeśliby tak było, to nasz język brzmiałby bardzo sztucznie, nienaturalnie, a zdanie z tytułu akapitu wymawiałoby się: proszeł sieł ogarnołć (lub równie dziwacznie). Przyznacie, że coś tu chyba nie brzmi. Głoska ę na końcu oraz w środku wyrazów traci swoją nosowość i w wymowie przekształca się w [e], dlatego mówimy pragneła, zaczeło sie, pietnaście. Głoska ą swoją nosowość traci w środku wyrazu, stąd wzioł, kszyknoł, ale na końcu wyrazów ją zachowuje (z pewną taką nieśmiałością).
Jest to uproszczenie języka, będące przywilejem, z którego wręcz należy korzystać. Przesadną wymową tychże głosek charakteryzuje się często język orędzi czy przemówień polityków. Może to wynikać z mylnego przeświadczenia, że taka wymowa sprawia, iż język staje się wtedy bardziej oficjalny. W rezultacie otrzymujemy przemowę ociekającą swego rodzaju pretensjonalnością.
Innym rodzajem uproszczenia jest wymowa słowa jabłko, z którą wielu z nas ma nie lada kłopot. My wychodzimy mu zatem naprzeciw! Mówimy japłko, zachowując bezdźwięczność ł albo ‒ prościej ‒ japko. Każdy inny sposób wymowy uznany będzie za hiperpoprawny. Proste, prawda?
Mamy nadzieję, że rozwialiśmy Wasze wątpliwości dotyczące hiperpoprawności i wpłynęliśmy na Wasz stosunek do wymowy w polszczyźnie. Hiperpoprawność jest oczywiście ciekawym zjawiskiem językowym, ale niech pozostanie tylko w tej naukowej sferze. Na co dzień polecamy pamiętanie o słowach Voltaire’a, iż jak to w życiu (a już na pewno w naszym wspaniałym języku) bywa, lepsze (nierzadko!) jest wrogiem dobrego.