Korpomowa – taski, dedlajny i inne ASAP-y. Słownik korpomowy
Praca w korporacji jest postrzegana przez pryzmat wielu stereotypów. Jednym z nich jest język, którym posługują się korpoludzie (żartobliwie określani też korpoludkami). Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej korpomowie oraz wyjaśnić słowa, które mogą być niezrozumiałe dla osób nieobcujących z tym zjawiskiem.
Skąd się wzięła korpomowa?
Korporacje są tworami najczęściej o zasięgu międzynarodowym, więc używa się w nich uniwersalnych określeń, które będą zrozumiałe dla pracowników we wszystkich oddziałach. Z czasem okazało się, że niektóre wyrazy zaczerpnięte z języka angielskiego nie mają swoich odpowiedników w języku polskim, czego następstwem było ich przenikanie do uzusu językowego.
Dlaczego jednak używa się słów, które mają swoje polskie odpowiedniki? Powodów jest tyle, ilu jest użytkowników korpomowy, ale najczęstszym argumentem jest to, że zapożyczenia z angielskiego są zwykle krótsze i pozwalają na szybszą komunikację.
Na ocenę przyjdzie jeszcze czas, a tymczasem przejdźmy do wyjaśnienia wybranych określeń.
Słownik korpomowy
- ASAP (ang. as soon as possible) – tak szybko, jak to możliwe; można by to zastąpić polskim zwrotem do zrobienia na wczoraj lub po prostu jak najszybciej to możliwe. Ten zwrot jest powszechnie używany w codziennym języku, niejeden z nas na ASAP-ie załatwia wiele prywatnych spraw.
- Brif (ang. brief) – to opis projektu lub zadania.
- Dedlajn (ang. deadline) – ostateczny termin wykonania zadania.
- Dreskod (ang. dress code) – są to zasady dotyczące ubioru, jaki obowiązuje w biurze. W niektórych firmach zdarzają się luźne piątki, w które można przychodzić w ubraniu wykraczającym poza dreskod.
- Fakap – (ang. fuck-up) – w korporacji jest to określenie na zawalenie jakiejś sprawy, zadania lub terminu; mam fakap znaczy tyle co mam poważny problem. Często używa się tego określenia do opisania problematycznej sytuacji w życiu prywatnym.
- Fidbak (ang. feedback) – informacja zwrotna, np. od klienta. Ten wyraz zastąpił polską reakcję.
- Fokus (ang. focus) – częściej używane w formie czasownika fokusować się, czyli po prostu skupić się na czymś, np. na ważnym kejsie.
- Forłardować (ang. forward) – przekazywać dalej, np. wiadomość e-mail.
- FYI (ang. for your information) – do twojej wiadomości; używane najczęściej w służbowej korespondencji.
- IMO (ang. in my opinion) – moim zdaniem, inną wersją jest IMHO (ang. in my humble opinion) – moim skromnym zdaniem.
- Kejs (ang. case) – to najogólniej rzecz ujmując sprawa, którą mamy załatwić. Może to być projekt, drobne zadanie lub problem, który musimy poddać analizie.
- Kołczing (ang. coaching) – to krótkie szkolenie, które może przeprowadzić dla pracownika np. przełożony lub profesjonalny kołcz.
- Mieć kola – mieć zaplanowaną służbową rozmowę telefoniczną lub wideorozmowę.
- Ołpenspejs (ang. open space) – w dosłownym tłumaczeniu to otwarta przestrzeń, czyli rozmieszczenie pracowników w ogromnym pomieszczeniu bez podziału na mniejsze gabinety.
- Risercz (ang. research) – można by to inaczej nazwać poszukiwaniem informacji. Przed podjęciem działań, np. rozpoczęciem nowego projektu, często potrzebny jest właśnie risercz, aby zbadać potrzeby klientów.
- Target – cel, np. sprzedażowy.
- Task – to po prostu zadanie do wykonania. Jednak znacznie poważniej brzmi: mam pięć tasków do zrobienia ASAP niż: muszę wysłać dwa maile i zadzwonić do dwóch osób jak najszybciej.
I na koniec korpowersja pięknego polskiego przysłowia – kto sieje ASAP-y, ten zbiera fakapy.
Puenta nasuwa się sama – o ile uzupełnianie języka o słowa, których w słowniku próżno szukać, jest oczywiście rzeczą naturalną i pożądaną (a jeszcze bardziej pożądane jest tworzenie słów, niekoniecznie ich zapożyczanie), o tyle bombardowanie języka zapożyczeniami, których polskie odpowiedniki mają się bardzo dobrze, jest zwykłym zaśmiecaniem języka ojczystego, który i tak nie wiedzie spokojnego żywota.