Kałmuk – kto to jest? Definicja, przykłady użycia
Czy spotkaliście się kiedyś z określeniem kałmuk? Kogo ono oznacza? Czy powinniśmy zapisywać ten wyraz dużą czy małą literą? Z jakiego języka pochodzi to słowo? Potrzebne informacje znajdziecie w poniższym tekście.
Kałmuk – kto to jest? Co to znaczy? Definicja słowa
1 W swoim podstawowym znaczeniu słowo Kałmuk, pisane dużą literą, to określenie człowieka narodowości mongolskiej z grupy ojrackiej. Kałmucy zamieszkują Kałmucję, która jest jedną z autonomicznych republik wchodzących w skład Rosji. Kałmucja położona jest nad Morzem Kaspijskim, na południowo-wschodnich krańcach europejskiej części Rosji.
Nazwa Kałmuk wywodzi się z języka tureckiego. Według jednej z teorii pochodzi od słowa kalmak oznaczającego ‘pozostawać w pogaństwie’, którym to muzułmańska ludność turecka nazywała sąsiadujących z nimi mongolskich Ojratów. Kałmucy są wyznawcami buddyzmu.
2 W innym znaczeniu kałmukiem nazywano każdego mieszkańca azjatyckiej części Związku Radzieckiego. Jest to określenie pogardliwe. Ten wyraz zapisujemy małą literą.
3 W znaczeniu potocznym (ale również pogardliwym) kałmukiem nazywa się człowieka zacofanego i prostackiego. Tutaj w zapisie także stosujemy małą literę.
4 Kałmuk stanowi również nazwę jednej z ras koni stepowych.
Kałmuk – wyrazy pokrewne
- Kałmucki,
- kałmucka,
- kałmuckie.
Przykłady użycia wyrazu kałmuk w literaturze
Minęło kilka miesięcy. Pochmurnym zadusznym dniem wracałem z pobliskiego cmentarza. Z trudem łapiąc równowagę skakałem z kamienia na kamień, forsując przy filarach spalonego przed kilkoma tygodniami przez partyzantów mostu, bystry nurt wezbranej już nieco Jelenki. Drewniaki ślizgały mi się po mokrych głazach i całą uwagę skupiłem na tym, by nie skąpać się w zimnej wodzie. Zobaczyłem ich dopiero w ostatniej chwili, gdy już wjeżdżali do rzeczki, rozpryskując z impetem wodę. Partyzancki zwiad. Było ich dwóch, dosiadali chudych, ochwaconych koni. Jeden nawet zamiast siodła miał zwykłą samodziałową derkę i strzemiona z postronków. Zgonione konie zatrzymały się pośrodku nurtu i chciwie chłeptały wodę. Jeźdźcy zajęci sobą, nawet nie zwrócili na mnie uwagi. Trzymając się nadpalonego filaru, przypatrywałem się im ciekawie. Ten na siodle, Kałmuk w pilśniowym kapeluszu i ze zdobycznym Mauserem, cały był w rzemieniach kabur, toreb i ładownic. Drugi, w czarnej jesionce z futrzanym kołnierzykiem, wydał mi się znajomy.
Jan Rutkiewicz, Ostland
Każda podróż jest jak wojna: nieważne, ile trwa, ważne, byś z niej wrócił. A w tamtych czasach rzadko wracało się z drogi bogatszym, niż się wyruszało. Marynia bardzo się bała, że Witia, wybierając się na rowerze po kota, może wrócić i bez roweru, i bez kota. Pomagając synowi przywiązać sznurkami na ramie roweru pękate worki z pszenicą, ostrzegała go przed złodziejami i szabrownikami, którzy kłębili się na targu. W rok po wojnie targ w Lutomyślu był miejscem, gdzie wszystko chciano sprzedać, wszystko chciano kupić, ale najchętniej zamienić. Ten system wymiennego handlu rozpowszechniali żołnierze radzieccy i polscy szabrownicy: wyładowany poniemieckim dobrem wór lub waliza wymieniany był na inny wór bez sprawdzania zawartości. „Machniom?” – padało pytanie i obaj uczestnicy transakcji wymieniali worki, by po chwili, zajrzawszy do nich, przekonać się, czy wygrali na tym hazardzie, czy też stracili. „Machniom?” - Witia słyszał bez przerwy wokół siebie, gdy pchał przez targowisko obciążony pszenicą rower. „Machniom?” – zaproponował mu Kałmuk w furażerce, wskazując stojącą na ciężarówce trzydrzwiową szafę wyładowaną poniemieckimi rzeczami i zamkniętą na klucz. Żołnierz liczył, że worki przewieszone przez ramię roweru zawierają nie byle jakie skarby.
Andrzej Mularczyk, Sami swoi