Bękart – kto to jest? Definicja, synonimy, słownik
Słowo bękart słyszał prawdopodobnie każdy. W języku polskim jest określeniem bardzo pogardliwym wobec pewnej grupy osób. Ma jednak również inne znaczenie, a ponadto – liczne synonimy. O tym wszystkim możecie przeczytać w poniższym tekście.
Bękart – pochodzenie wyrazu, czyli o etymologii
Słowo bękart prawdopodobnie pochodzi od niemieckiego banchart oznaczającego ‘nieślubne dziecko’.
Bękart – kto to jest? Definicja słowa
1Bękart to bardzo pogardliwe określenie dziecka, którego rodzice nie są małżeństwem. Dawniej używano zwrotu „dziecko z nieprawego łoża”.
2W języku potocznym bękartem niektórzy nazywają każde dziecko, do którego mają negatywny stosunek.
3W drukarstwie bękartem określa się błąd w łamaniu tekstu polegający na przeniesieniu ostatniego wiersza akapitu na początek następnej strony lub kolumny.
Bękart – synonimy i wyrazy bliskoznaczne
Pomocne w zapamiętaniu tego, kto to jest bękart, będą na pewno synonimy i wyrazy bliskoznaczne.
Bękart – synonimy w pierwszym znaczeniu
- Bastard,
- znajda,
- podrzutek,
- dziecko z nieprawego łoża.
Bękart – synonimy w drugim znaczeniu
- Bachor,
- pętak,
- smarkacz,
- zasmarkaniec,
- smark,
- smarkul,
- smarkaty,
- smród,
- szczeniak,
- szczyl,
- sraluch,
- srajdek,
- gnój,
- gówniarz.
Przykłady użycia wyrazu bękart
Historia jest często produktem bezmyślności. Jest bękartem ludzkiej głupoty, płodem zaćmienia, idiotyzmu i szaleństwa. W takich wypadkach jest robiona przez ludzi, którzy nie wiedzą, co czynią, więcej – nie chcą wiedzieć, odrzucają taką ewentualność z odrazą i gniewem. Widzimy ich, jak zmierzają ku własnej zagładzie, jak sami szykują na siebie wnyki, jak zawiązują sobie pętlę, jak pilnie i wielokrotnie sprawdzają, czy te wnyki i pętle są mocne, czy będą wytrzymałe i skuteczne.
Ryszard Kapuściński, Heban
Boczek rozrzewnił się. Wstał i wziął Dyzmę w objęcia.
– No widzisz pan, panie Nikodem, my swojaki z jednych stron, to musimy się wspomagać.
– Pewno – potwierdził Nikodem.
– Zawsze byłem pańskim przyjacielem. Inni odsuwali się od pana, że to, powiadali, bękart, niby z nieprawego łoża, podrzutek…
– Przestań pan, do cholery!
– Toż mówię, inni tak w całym Łyskowie na pana, a ja nic i nawet w swoim domu pana przyjmowałem…
– Wielkie mecyje – pogardliwie skrzywił się Dyzma.
– Kiedyś były wielkie – flegmatycznie zauważył Boczek – ale co będziemy się spierać.
Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Kariera Nikodema Dyzmy