Kutasy Mickiewicza, czyli wulgaryzmy wczoraj i dziś
Wulgaryzmy – chwasty w ogródku zwanym językiem polskim czy może kropka nad i w ekspresywnych wypowiedziach? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Nie można jednak udawać, że wulgaryzmów nie ma. Są one takim samym elementem języka jak inne, choć wywołują w wielu z nas niesmak. Czemu służą wulgaryzmy? Co jest, a co nie jest wulgaryzmem?
„Uszy więdną! Co to w ogóle za pokolenie? Za moich czasów tak się nie mówiło…”. Znacie to skądś? W obiegowej opinii w XXI stuleciu wulgaryzmy są powszechnie używane przez młodzież. Czy aby na pewno? Cofnijmy się do XVI wieku, wieku rozumu, i sięgnijmy do fraszek Kochanowskiego.
Jan Kochanowski „Na matematyka”
Ziemię pomierzył i głębokie morze,
Wie, jako wstają i zachodzą zorze;
Wiatrom rozumie, praktykuje komu,
A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.
Zdziwieni? Ten wzorowy poeta, perła polskiego renesansu użył okropnego wulgaryzmu, w dodatku obrażającego kobietę! Nie on jeden. Przenieśmy się do XVII wieku.
Jan Andrzej Morsztyn „Małżeństwo”
Sameś skurwysyn, kurwa twoja żona,
Tak się ty diabłu godzisz jak i ona:
Gracie oboje, oboje pijecie,
Wzajem kradniecie, wzajem się bijecie.
Gdyście tak równi i tak siebie godni
Jak wiecheć zadku czemuż tak niezgodni!
Jak widać, w dawnych epokach stosunki małżeńskie bywały napięte, co znalazło odzwierciedlenie w ekspresywnym języku polskich poetów. Oczywiście Kochanowski i Morsztyn puszczali oko do czytelnika. Dosadność tekstów może szokować, ale przede wszystkim bawi i ukazuje ludzką twarz poetów uważanych za nadętych i natchnionych.
Czy ludzie wulgarni byli od zawsze, czy wulgaryzacja języka jest procesem wciąż przybierającym na sile? A może po prostu zmienia się nacechowanie niektórych słów? Weźmy pod lupę „kobietę”. Na Facebooku zamieściliśmy niegdyś post na temat pochodzenia słowa „kobieta”. Przypomnijmy ten wpis.
Melioratywizacja i pejoratywizacja
Proces, który przeszło słowo „kobieta”, nazywamy melioratywizacją. Proces odwrotny, czyli nadawanie wyrazom wulgarnego znaczenia, to pejoratywizacja. Pejoratywnego, czyli ujemnego znaczenia nabrało dawne określenie chwosta, frędzla – kutas. Mężczyźni w „Panu Tadeuszu” chodzili z kutasami na wierzchu i na nikim nie robiło to wrażenia. Dziś nawet najmniej pilny uczeń nieznający treści lektury chichocze nad „kutasem”, bo tego akurat słowa nie da się nie zauważyć. Szczególnie odkąd wspomniał o tym kolega. Trzeba przewertować dzieje Telimeny, Zosi, Jacka Soplicy, przejrzeć fragmenty o powrocie Tadeusza, by znaleźć wreszcie to przezabawne słowo. Tutaj, właśnie tutaj:
(...) Klucznikiem siebie tytułował,
Iż ten urząd na zamku przed laty piastował.
I dotąd nosił wielki pęk kluczów za pasem,
Uwiązany na taśmie ze srebrnym kutasem.
I po raz drugi w tym miejscu:
Woźny pas mu odwiązał, pas słucki, pas lity,
Przy którym świecą gęste kutasy jak kity,
Z jednej strony złotogłów w purpurowe kwiaty,
Na wywrót jedwab czarny, posrebrzany w kraty;
Pas taki można równie kłaść na strony obie:
Złotą na dzień galowy, a czarną w żałobie.
Po reformie edukacji „Pan Tadeusz” stał się lekturą obowiązkową dla klas ósmych. Z tego wynika, że młodzież pozna „kutasy Mickiewicza” dwa lata wcześniej, gdyż do tej pory narodowa epopeja pojawiała się dopiero w programie klasy drugiej liceum ogólnokształcącego. Stanowczo nie zalecamy używania słowa „kutas”, nawet jeśli używał go wieszcz… Obecnie jest to słowo, przez które niejednemu jeży się włos na głowie, a próby powoływanie się na Mickiewicza jako osoby wybitnej i posługującej się tym wyrażeniem jest zwyczajnie niemądre.
Zajebisty
Przejdźmy do jednego z najpopularniejszych wulgaryzmów używanych przez młodzież. Nastolatki często nie mają świadomości, co jest, a co nie jest wulgarne. Dziś razi i nie razi „zajebisty”. Razi starszych, nie razi młodszych. Ci, którzy znają etymologię tego przymiotnika wartościującego… (no właśnie – ujemnie czy dodatnio?), nie mogą uznać go za pozytywny, jak robi to młodzież. Bo „zajebisty” pochodzi od czasownika „jebać”. Młodzi nie znają jednak celniejszego określenia na coś doskonałego i robiącego ogromne wrażenie.
Telewizja od jakiegoś czasu nie „wypikuje” wypowiedzi członków jury, którzy mówią: „Twój występ był zajebisty”. Media już od dawna przestały być dobrym wzorcem. Kulturalni użytkownicy języka powinni jednak mieć świadomość, czym pachną przymiotnik „zajebisty” i przysłówek „zajebiście”. Zawsze można użyć kreatywnego eufemizmu „zajedwabisty”. Młode pokolenie zdaje się nie wiedzieć, że mamy przymiotniki takie jak: wspaniały, cudowny, perfekcyjny, zachwycający…
Wróćmy do „jebać”, czyli wulgarnego określenia stosunku seksualnego. To słówko jest magiczne. Możemy dowolnie zmieniać jego znaczenie, dodając dowolny formant. Przejebać – stracić, zajebać – ukraść, zjebać – zepsuć, pojebać – pomieszać, ujebać – uciąć, oblać komuś egzamin, wjebać – zjeść, pobić. Czary polskiego słowotwórstwa. Podobnie jest z „pierdolić”, które pierwotnie znaczyło „gadać bzdury”. Można utworzyć z niego aż kilkanaście nowych wyrazów!
No dobrze, a co nie jest wulgaryzmem?
„Dupa” przestaje razić, „cholera” od dawna kojarzy się z chorobą brudnych rąk. Kulturalny człowiek wie jednak, że takich słów nie wypada używać w sytuacjach oficjalnych. Choć „dupa” nie ma takiej mocy rażenia jak „pizda” czy „chuj”, warto darować sobie takie określenia. Mamy przecież neutralną „pupę”. Czasami bywa tak, że żadne zamienniki nie pomagają i po prostu trzeba sobie ulżyć wulgaryzmem z wibrującym „r”…
Wszystko jest dla ludzi. Pamiętajcie tylko, że kultura języka to nie bycie purystą językowym, ale umiejętność dostosowania swoich wypowiedzi do sytuacji. Można też przeklinać kreatywnie, jak bohaterowie „Szewców” Witkacego:
Wstać mi tu w tej chwili do tego całego burdygielu, skorkowaciały, spurwialy mózgu.
Milcz, sflądrysynie, milcz, skurczyflaku.
Wtedy możecie kląć jak szewc. ;) A swoją drogą przeklinanie to nie tylko życzenie komuś złego, ale również używanie wulgaryzmów. Przeklinamy, gdy chcemy wyrazić negatywne emocje, przeklinamy, bo mamy złe nawyki językowe…
Podsumowując
Może w powyższym tekście nie zdołaliśmy poruszyć wszystkich zagadnień związanych z wulgaryzmami, bo zjawisko to jest obszerne i niejednoznaczne. Swoimi opiniami na temat wyrażeń wulgarnych dzielą się z czytelnikami profesorowie Miodek, Bralczyk i Markowski w książce Wszystko zależy od przyimka. Wulgaryzmom poświęcony został osobny rozdział. Ponadto wyrazy niecenzuralne doczekały się słownika! Zainteresowanych odsyłamy do Słownika polskich przekleństw i wulgaryzmów pod redakcją Macieja Grochowskiego (szukajcie w bibliotekach, słownik nie doczekał się aktualnego wydania. A szkoda!).