Traktiernia – co to znaczy? Definicja, synonimy, przykłady
Czy spotkał się ktoś z Was z określeniem traktiernia? Co ono określa? W poniższym artykule znajdziecie definicję oraz poznacie synonimy traktierni.
Traktiernia – co to jest? Co to znaczy? Definicja, czyli znaczenie słowa
Traktiernia to dawne określenie podrzędnej restauracji, czyli takiej, która ma bardzo niskie standardy. Traktiernię traktowano niekiedy nie tylko jako jadłodajnię – pełniła ona również funkcję oberży dla służby, czyli miejsca, gdzie nie tylko można było coś zjeść, ale też znaleźć nocleg.
Traktiernia – synonimy i wyrazy bliskoznaczne
Pomocne w zapamiętaniu tego, co to jest traktiernia, będą na pewno synonimy i wyrazy bliskoznaczne:
- Jadłodajnia,
- garkuchnia.
Przykłady użycia słowa traktiernia w literaturze
W pewnym miejscu tej płaskiej drogi zatrzymujemy się przy jakiejś karczmie na lekki posiłek. Bardzo romantycznie to wygląda – w dalszym ciągu przeżywam Mayne Reida czy inne książki z przygodami. Cała owa traktiernia pokryta jest wstążkami i modnymi tutaj trójkątnymi proporczykami klubów sportowych; na każdy mecz piłki nożnej wydają tutaj takie drukowane chorągiewki, są one potem pamiątką tych imprez. Właściciel widać jest sportowcem.
Jarosław Iwaszkiewicz, Wenecja i inne szkice
W Limekilns wstąpiliśmy do małej traktierni, którą rozpoznaliśmy jedynie po tyczce zatkniętej nade drzwiami, i kupiliśmy nieco chleba i sera od przystojnej dziewczyny, która tam posługiwała. Ponieśliśmy to wszystko w węzełku, zamierzając usiąść i pożywić się w gaiku nad brzegiem morza, który widzieliśmy o jaką trzecią część mili przed sobą. Gdyśmy tak szli, ja wciąż spoglądałem na tamten brzeg i mimo woli wzdychałem, Alan zaś (chociażem tego nie zauważył) popadł w zadumę.
Robert Louis Stevenson, Porwany za młodu
Dziś egzystencja artysty bywa problemem bez wyjścia. Verlaine wyciągał po kilka franków od księgarzy, a przygodne kochanki wyciągały z niego po parę tysięcy. Jak, skąd? Licho to wie. Żył w szpitalu, umarł w nędzy, w bogatym Paryżu, otoczony zgrają snobów i wielbicieli.
Jaka więc rada? Byłaby może jedna: stworzyć coś w rodzaju dawnego greckiego prytaneum, gdzie zasłużeni ludzie mogliby się żywić na koszt państwa za okazaniem legitymacji. Traktiernia w Hotelu Europejskim ze swymi wygodnymi fotelami dość by się na ten cel nadawała.
Tadeusz Boy-Żeleński, Ludzie żywi