Przy wigilijnym stole – o czym rozmawiać i jakich tematów unikać, czego nie mówić, a co mówić wypada
Zza rogu wygląda już Święty Mikołaj – gotowy, by nas wszystkich hojnie obdarować. Garnki na fajerkach przyjemnie pyrkają, roznosząc wokół przyjemną woń, a rozświetlone w pokoju drzewko wnosi do domu ciepło i zapach lasu. Zanim jednak zaświeci pierwsza gwiazdka, warto przypomnieć sobie kilka zasad właściwego zachowania się przy wigilijnym stole. Bo zanim przyjdzie nam do niego zasiąść, warto wiedzieć, co wypada przy nim mówić, a czego lepiej unikać.
Źródło: pexels.com
O jedzeniu przy jedzeniu
Na wigilijnym stole z całą pewnością nie zabraknie rarytasów i potraw niecodziennych. Jak jednak wiadomo, talenty kulinarne są co najmniej nierówne i nie każdy, kto bierze się do gotowania, jest mistrzem kuchni. Kolejna rzecz to zróżnicowane gusta biesiadników, a także przypadkowe okoliczności wpływające na smak i jakość serwowanych dań.
Rozmowy o jedzeniu przy jedzeniu to normalne i wręcz naturalne zjawisko. Lepiej jednak powstrzymać się przed uwagami w rodzaju: „Dodałbym do tego odrobinę soli i pieprzu”, „Jakieś to niedopieczone” albo „Ależ to tłuste”. Czasami w takich rozmowach kusimy się na pewne porównania, a choć określenie „jak u babci” jest – wydawałoby się – najwyższą notą, to jednak wyznacza pierwowzór, do którego gospodarz się (być może!) zbliża.
Pamiętajmy również, że wieczerza wigilijna to ceremonia, a spożywanie przygotowanych potraw urasta w ten wyjątkowy dzień do rangi rytuału. Warto więc jeść bez pośpiechu i delektować się smakiem, a krytykę kulinarną (jak też innego rodzaju docinki, przytyki i krytyczne oceny) zostawić na inną okazję.
Grzeczność nie jest nauką łatwą ani małą
Wchodzimy tym samym na teren grzeczności i jej norm, które dotyczą między innymi zachowań językowych, również tych przy wigilijnym stole. Wprawdzie już Adam Mickiewicz wiedział, że grzeczność nie jest sprawą ani małą, ani łatwą, lepiej jednak się do niej nie zrażać i przestrzegać etykiety językowej.
Trudno tu o kompletny spis jej zasad, bo wiele z nich zależy od szeregu czynników, takich jak stopień zażyłości czy różnica wieku między rozmówcami.
O samej grzeczności w języku pisaliśmy już zresztą tutaj: Czym jest grzeczność językowa? Czy znasz jej zasady?.
Grzeczność nie ogranicza się oczywiście do języka, ale o właściwym zachowaniu się przy stole pisano już w średniowieczu, dość wspomnieć O zachowaniu się przy stole Przecława Słoty.
Smacznego!
Ślinka już cieknie na samą myśl o świątecznych wiktuałach tłoczących się na stole pokrytym śnieżnobiałym obrusem, pod którym czuć cienkie źdźbła siana. Ale moment tuż przed tym, zanim wbijemy zęby w pierwsze wigilijne smakołyki, wydaje się wręcz idealny, żeby współbiesiadnikom życzyć smacznego.
„Smacznego” to przecież niezwykle popularny zwrot, który słyszymy od kelnera w restauracji i znajomego na przerwie śniadaniowej. Często zresztą wypowiadamy go bezrefleksyjnie i automatycznie, a niekiedy „bo tak wypada”.
Tymczasem zdania na ten temat są wyraźnie podzielone. I choć wydaje się, że to mało popularny pogląd, to jednak spore grono osób uważa swojskie „Smacznego” za wysoce niestosowną gafę.
Twarde stanowisko w tej sprawie zajmują specjaliści od savoir-vivre’u i dobrych manier. Uważają bowiem, że to niepozorne słowo podaje w wątpliwość kulinarne zdolności gospodarza, który serwuje nam przygotowane przez siebie dania. Przypuszcza się, że brzmi to niemal jak zaklęcie, które ma nadrobić ewentualne braki podawanych potraw. Zasady savoir-vivre’u przewidują podobno w tym względzie jeden wyjątek – prawo do „Smacznego” ma jedynie osoba odpowiedzialna za przyrządzenie strawy.
Obojętnie jednak, jak podchodzimy do tej kwestii, warto pamiętać, żeby nie mówić z pełnymi ustami. Rozmowy przy stole to wprawdzie rzecz pożądana, ale przeprowadzać je należy zgodnie z etykietą. Przemawianie z ustami pełnymi jedzenia grozi bowiem nie tylko kłopotami ze zrozumieniem naszych słów, lecz także niesie ryzyko oplucia cząstkami pokarmu naszych współrozmówców, a to niewątpliwie przeczy dobrym manierom.
Magiczne słowo
O ile życzenie smacznego budzi tak wiele kontrowersji, o tyle chyba nikt nie ma zbyt wielu wątpliwości w związku ze słowem „dziękuję”. Ten zwrot niemal zawsze jest mile widziany, a najczęściej bardzo pożądany. Dziękujemy za podanie do stołu i odchodzenie od niego, a także za zabranie brudnego talerza. Możemy powiedzieć „dziękuję” również, kiedy chcemy czegoś grzecznie odmówić, np. dokładki.
Bo dziękować zawsze warto. Przy okazji nie zaszkodzi nam też mała językowa powtórka: Dziękuję czy dziękuje? Jak poprawnie wyrazić wdzięczność?.
Nie spróbujesz?
Namawianie, a wręcz zmuszanie do jedzenia to nagminne zjawisko. Czasem to nawet – nie daj Boże! – dokładanie na talerz innym albo – jeszcze gorzej – przytaczanie argumentu: „bo się zepsuje”. W pewnych okolicznościach może (choć nie powinno) wybrzmieć równie fatalne: „Ze mną się nie napijesz?”.
Co innego częstowanie i zachwalanie walorów potraw, a co innego stosowanie przymusu. Niestety w takich sytuacjach często na nic się nie zda nawet sto razy powtórzone „dziękuję”. Nie róbmy więc tego innym.
O czym nie mówić przy wigilijnym stole?
Nie od dziś wiadomo, że wspólny posiłek to nie tylko czynność, której celem jest napełnienie pustych żołądków, lecz także znaczący rytuał o kulturowym wymiarze i funkcji tworzenia więzi, co szczególnie wybrzmiewa przy wigilijnym stole. W tym kontekście ważne jest więc zarówno wspólne posilanie się, jak i prowadzone przy stole dyskusje.
W książce Rozmowy przy stole Jerzego Bralczyka znajdują się ciekawe informacje (wprawdzie dotyczą obiadu, ale równie dobrze można je odnieść do wigilijnej kolacji), które warto w tym kontekście przytoczyć: „Są dwa porządki symboliczne przy obiedzie. Jeden to jest porządek jedzenia: dlaczego po kolei takie dania występowały. One też tworzyły pewną narrację (…). Z kolei drugi porządek to porządek opowieści”. Dobrze by więc było, gdyby takie dyskusje przebiegały w przyjemnej atmosferze.
Zaleca się więc unikania rozmów na temat chorób i wszelkiego typu dolegliwości oraz boleści. Darujmy sobie lamenty o strzykającym kręgosłupie, łupaniu pod lewą łopatką i powiększonej wątrobie. Takie dyskusje lepiej odłożyć na potem, bo podczas jedzenia mogą wywołać niepożądane efekty i zniechęcić do rozkoszowania się serwowanymi daniami. Poza tym są sporym nietaktem. Podobnie rzecz wygląda z tematami związanymi z fizjologią – tych unikamy nie tylko podczas degustacji dwunastu wigilijnych potraw.
Wypadałoby powstrzymać się także przed wulgaryzmami i przekleństwami – język polski to nieprzebrane bogactwo słów, wśród których z pewnością wybierzemy odpowiednie środki wyrazu pomocne przy wyrażaniu silnych emocji i wzmacnianiu naszego przekazu. Nie zaszkodzi jednak o wulgaryzmach trochę poczytać: Kutasy Mickiewicza, czyli wulgaryzmy wczoraj i dziś.
A zamiast przeklinać, lepiej już pośpiewać, do czego przecież Wigilia stwarza świetną okazję – w słowach kolęd i pastorałek trudno znaleźć coś niewłaściwego, zawierają za to mnóstwo ciekawych sformułowań, archaizmów i środków poetyckich, a przede wszystkim ich wspólne wykonanie może być czynnikiem silnie więziotwórczym.
Po lewej i prawej stronie stołu
Ten temat powraca jak bumerang. Nieraz staje się przyczyną nieporozumień, a czasem nawet powodem kłótni. Bo polityka przy stole (i nie tylko tam!) zwykle skłóca jedzących i daje prostą receptę, jak rozpętać piekło nad talerzem. Chyba żeby jakimś cudem zasiadły do Wigilii osoby o identycznych poglądach…
Rozmawiać więc o polityce czy takich rozmów unikać?
W dużej mierze to rzecz indywidualna. W niektórych domach zakazuje się tego już w progu albo sprawnie zmienia temat w przypadku zagrożenia. Wiele osób radzi, by takie sprawy omijać jednak z daleka. Podobnie rzecz wygląda z innymi kontrowersyjnymi tematami, a takich poza polityką mamy pod dostatkiem.
Wesołych świąt!
Święta Bożego Narodzenia to również wspaniała okazja do składania sobie życzeń. Ten temat poruszaliśmy już zresztą tutaj: Życzenia, zwyczaje, obrzędy – pisownia.
Nie zaszkodzi jednak przypomnieć, że poprawność językowa jest wtedy szczególnie ważna. Podczas składania życzeń często używamy np. rzeczownika „mnóstwo” – warto więc pamiętać, że słowo to podlega odmianie, więc życzymy komuś mnóstwa (a nie mnóstwo) radości albo mnóstwa (a nie mnóstwo) szczęścia. Częsty błąd bierze się zaś ze skojarzenia słowa z liczebnikiem „dużo”, który jest nieodmienny.
Przy okazji można przypomnieć sobie co nieco na temat czasownika „życzyć”: Życzy czy życzą? O poprawności życzeń, a także przeczytać, w jaki sposób na życzenia odpowiadać: Nawzajem czy wzajemnie – która forma jest poprawna?.
Grzeczność, dobre maniery, bon ton i językowa etykieta – wszystko to jest niewątpliwie bardzo ważne podczas wspólnego świętowania i świadczy o szacunku do domowników i gości. Nic jednak nie zastąpi spontanicznej radości z bycia razem i smakowania potraw, których zwykle nie jada się przez okrągły rok. Przy wigilijnym stole cieszmy się więc przede wszystkim sobą nawzajem, czego wszystkim serdecznie życzymy.