Lektury szkolne, które warto przeczytać! 10 wybranych lektur
Lektury – koszmar każdego ucznia? Cofnijmy się do czasów szkolnych. Zanim w ogóle dowiedzieliśmy się, o czym jest książka, na samą myśl o obowiązku czytania wstrząsał nami dreszcz obrzydzenia. A może nie?
Dziś spójrzmy na kanony lektur inaczej. Prezentujemy subiektywne zestawienie 10 utworów literackich ze szkolnych list, które naprawdę warto przeczytać.
1 Jan Brzechwa „Akademia pana Kleksa”
Już nigdy więcej szkoła nie będzie taka sympatyczna. Przygody tajemniczego profesora, który wysyłał swoje oko na Księżyc na oględziny i nocami kurczył się do rozmiarów niemowlęcia, szczególnie oddziałują na dziecięcą wyobraźnię. Kto z nas nie chciałby uczestniczyć w lekcji kleksografii i geografii, która polegała na kopaniu globusa jak piłki? Kto z nas jako dziecko nie chciałby kąpać się w sokach owocowych? Co ciekawe, Brzechwa wykreował ten radosny świat w czasie II wojny światowej! Kto by pomyślał?
2 Antoine de Saint-Exupery „Mały Książę”
Przygody pilota lądującego awaryjnie na Saharze i spotkanie złotowłosego chłopca – przybysza z planety B-612 – to początek pięknej opowieści o przyjaźni, miłości, beztroskim świecie dzieci i schematycznym, bezrefleksyjnym życiu dorosłych. Kapryśna róża i lis, który zamiast wykazywać się sprytem i fałszem, pragnął oswojenia, to nie tylko baśniowi bohaterowie, ale i uosobienie najważniejszych wartości. Bo przesłanie „Małego Księcia” jest niezwykle głębokie. Liczą się relacje międzyludzkie, a nie pieniądze, pozory i liczby. W tej opowieści każdy z nas może znaleźć w sobie cechy opisywanych dorosłych, którzy na co dzień zajmują się nieistotnymi, absurdalnymi czynnościami.
3 Adam Mickiewicz „Dziady”
To jeden z najbardziej tajemniczych dramatów w historii literatury polskiej. Mickiewicz zrobił nam psikusa, numerując poszczególne części w sposób zdający się przeczyć wszelkiej logice. Ponadto do dziś dręczy nas zagadka tajemniczego męża o imieniu czterdzieści i cztery. My ten dramat lubimy i cenimy. Chociażby dlatego, że Mickiewicz promował słowiańskie Halloween, czyli dziady. Stworzył mrożącą krew w żyłach opowieść o duchach wywoływanych w cmentarnej kaplicy. Pokazał, czym grozi czytanie romansów (biedny Gustaw!), a także w przejmujący sposób przybliżył nam losy młodych Polaków prześladowanych przez Rosjan. Całość wydaje się niespójna, ale po głębszej analizie wszystko zaczyna mieć ręce i nogi. Główny bohater zmienia się w czasie, dojrzewa, a fascynacje Mickiewicza ludowością i światem nadprzyrodzonym są, trzeba przyznać, bardzo interesujące.
4 Adam Mickiewicz „Pan Tadeusz”
„Litwo! Ojczyzno moja…” – wszyscy znają, nie wszyscy doceniają. Niektórzy przeklinają, inni szukają w tekście kutasów (o wulgaryzmach w literaturze piszemy w tekście Kutasy Mickiewicza, czyli wulgaryzmy wczoraj i dziś), a jeszcze inni zamiast przeczytać książkę, oglądają film Wajdy. My gorąco zachęcamy do poświęcenia „Panu Tadeuszowi” choćby kilku godzin. Zauważycie, że w jednym fragmencie wieszczowi „posypał się” trzynastozgłoskowiec (Mickiewicz przeniósł nazwisko w połowie do nowej linijki), zwrócicie uwagę na uszczypliwości mężczyzn dotyczące Telimeny (momentami aż nam jej było szkoda…), dostrzeżecie rozczarowanie Hrabiego marchewką Zosi wyprowadzającej ptactwo.
Na Litwie wykreowanej przez Mickiewicza pachnie leśnymi grzybami, staropolską kuchnią i kawą przyrządzaną w specjalny sposób. „Pan Tadeusz” to także galeria barwnych postaci – Wojski zbierający muchomory, Jacek Soplica – hultaj i zbójca pod maską księdza, kosmopolitka Telimena rozpaczliwie szukająca miłości… Polecamy przełamać się i wyruszyć do Soplicowa, a przy okazji zajrzeć do tekstu Pan Tadeusz – 10 intrygujących szczegółów i ciekawostek.
A skoro o Mickiewiczu mowa...
5 Aleksander Kamiński „Kamienie na szaniec”
To z pewnością pierwsza szkolna lektura oparta na autentycznych wydarzeniach, która wzbudza podziw dla postawy młodych Polaków – Alka, Rudego i Zośki. Podczas czytania tej książki w nastolatku rodzą się uczucia patriotyczne, których wzniecić nie potrafiły wcześniejsze lektury. Akcje Małego Sabotażu, choć z perspektywy czasu wydają się naiwne, dla współczesnych uczniów są aktem odwagi i niezgody na walkę z polskością i Polakami. Ta książka wzrusza i na długo zostaje w pamięci. Skłania do refleksji nad tym, czy dziś potrafilibyśmy zachować się jak chłopcy upamiętnieni na kartach powieści Kamińskiego. Dla nastolatków jest to z pewnością mocna rzecz. Do dziś pamiętamy emocje towarzyszące nam podczas tej lektury.
6 Bolesław Prus „Lalka”
Choć przeraża rozmiarami, pokazuje wiele prawd i mechanizmów dotyczących relacji międzyludzkich. I w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. „Lalka” to nie tylko bezskuteczne dążenia Wokulskiego do zdobycia serca zimnej arystokratki, ale również obraz XIX-wiecznego społeczeństwa, dawnej Warszawy, która później, podczas II wojny światowej rozsypała się w proch i pył. Prus był mistrzem obserwacji – jego powieść nie tylko odbija ówczesną stolicę jak zwierciadło, ale również pokazuje ludzi i ich słabości oraz namiętności, żądzę pieniądza i niespełnione pragnienia.
Nasze ulubione fragmenty dotyczą monologów wewnętrznych bohaterów, szczególnie Izabeli naiwnie twierdzącej, że biedni ludzie pracujący na ulicach obserwowani przez nią z okna powozu musieli bardzo zgrzeszyć, bo Bóg, wypędzając Adama i Ewę z raju, powiedział: „W pocie czoła pracować będziesz”.
7 Stanisław Wyspiański „Wesele”
Dramat powstały w 1901 r. nie starzeje się. Przedstawia aktualny do dziś podział polskiego społeczeństwa. Co prawda mieszczuchy nie kłócą się z mieszkańcami wsi, ale konflikty wewnętrzne Polaków przybierają wymiar polityczny. Nie potrafimy się zjednoczyć, każdy uważa jak w „Dniu świra”: „Moja racja jest najmojsza”. Nie słuchamy siebie nawzajem, zdajemy się mieć odrębne interesy. Może nasza kłótliwość została przekazana nam w genach od naszych szlacheckich przodków (a tutaj odsyłamy Was do „Zemsty” Fredry i „Pana Tadeusza” Mickiewicza). Ponadto „Wesele” jest skarbnicą cytatów, choćby tego:
Wyście sobie, a my sobie.
Każden sobie rzepkę skrobie.
8 Opowiadania obozowe Borowskiego
Gdzie zaczyna i kończy się granica człowieczeństwa? Ile jest warte ludzkie życie? Do czego zdolny jest człowiek? Opowiadania napisane przez Tadeusza Borowskiego mrożą krew w żyłach. Pokazują ciemną naturę człowieka, niewyobrażalne okrucieństwo, które podczas drugiej wojny światowej przybrało masową skalę. Dymy z palonych żywcem ludzi unoszące się nad obozem w Auschwitzu zdają się dla narratora zwykłą codziennością. Każdego dnia przyjeżdżają nowe transporty, ludzie są ograbiani z wszelkich kosztowności i „zapraszani” do gazu. Ludzie skazani na śmierć wyrażają ostatnie pragnienie, by po prostu móc się najeść.
Podczas czytania opowiadań Borowskiego czuć swąd palonych ciał, krzyk kobiet, widać wychudzone ciała. Mocna rzecz. Autor opowiadań, z pozoru nieczuły, po wyjściu z obozu nie potrafił już normalnie żyć. Popełnił samobójstwo. Opowiadania obozowe to obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy narzekają na swój los, a mają dach nad głową i bliskich dookoła.
9 Michaił Bułhakow „Mistrz i Małgorzata”
Szatan w Związku Radzieckim? To jest to! Woland, gruby kot Behemot, niesamowite zdarzenia. I te cytaty:
– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata. (...)
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.
Tak zwariowaną i zarazem głęboką oraz wielowymiarową powieść mógł napisać tylko Rosjanin. Rosyjska dusza przebija przez niesamowite wydarzenia. Bułhakow zabiera czytelnika w szaleńczą podróż do moskiewskiego parku, teatru, szpitala psychiatrycznego i na bal. Zapoznaje nas nawet z Poncjuszem Piłatem. Zastanawiamy się, dlaczego nie mamy jeszcze własnego egzemplarza tej niezwykłej lektury!
10 Witold Gombrowicz „Ferdydurke”
Książka przedziwna, groteskowa i zapisana w uczniowskiej świadomości. Słowacki wielkim poetą był? Wiemy o tym wszyscy. Profesor Bladaczka wmawiający Gałkiewiczowi zachwyt nad wieszczem pokutuje w naszej pamięci. Właściwie do dziś niewiele zmieniło się polskie szkolnictwo. Gombrowicz miał rację. „Ferdydurke” to groteskowe przedstawienie szkoły, dawnych norm i obyczajów (Młodziakowie zdają się być nowocześni, ale do niczego dobrego to nie prowadzi), a także konfliktu miasto–wieś i problemu… homoseksualizmu (bratanie się z parobkiem). Uważamy też, że „Thirty door key”, jak interpretują tytuł powieści niektórzy badacze, to prawdziwy klucz do trzydziestych drzwi naszego życia. Zresztą wielu współczesnych trzydziestolatków mogłoby się pod tym podpisać:
W połowie drogi mojego żywota pośród ciemnego znalazłem się lasu. Las ten, co gorsza, był zielony.
Gdyż na jawie byłem równie nieustalony, rozdarty – jak we śnie. Przeszedłem niedawno Rubikon nieuniknionego trzydziestaka, minąłem kamień milowy, z metryki, z pozorów wyglądałem na człowieka dojrzałego, a jednak nie byłem nim – bo czymże byłem? Trzydziestoletnim graczem w bridża? Pracownikiem przypadkowym i przygodnym, który załatwiał drobne czynności życiowe i miewał terminy? Jakaż była moja sytuacja? Chodziłem po kawiarniach i po barach, spotykałem się z ludźmi, zamieniając słowa, czasem nawet myśli, ale sytuacja była niewyjaśniona i sam nie wiedziałem, czym człowiek, czym chłystek; i tak na przełomie lat nie byłem ani tym, ani owym – byłem niczym – a rówieśnicy, którzy już się pożenili oraz pozajmowali określone stanowiska, nie tyle wobec życia, ile po rozmaitych urzędach państwowych, odnosili się do mnie z uzasadnioną nieufnością. Ciotki moje, te liczne ćwierćmatki doczepione, przyłatane, ale szczerze kochające, już od dawna usiłowały na mnie wpływać, abym się ustabilizował jako ktoś, a więc jako adwokat albo jako biuralista – nieokreśloność moja była im niezwykle przykra, nie wiedziały, jak rozmawiać ze mną, nie wiedząc, kim jestem, co najwyżej marniały tylko.
– Józiu – mówiły pomiędzy jednym mamlęciem a drugim – czas najwyższy, dziecko drogie. Co ludzie powiedzą? Jeżeli nie chcesz być lekarzem, bądźże przynajmniej kobieciarzem lub koniarzem, ale niech będzie wiadomo... niech będzie wiadomo...
Które szkolne lektury podbiły Wasze serca?